Czy istnieje przepis na kasowy film? Ba! Nawet nie jeden, a kilka. Może to być ckliwa komedia romantyczna ze znanymi aktorami, może to być sensacyjny film z wartką akcją i ciekawą intrygą, albo horror, który trafia w czułe punkty, obnażając lęki wielu ludzi. Ale są też filmy, które odnoszą sukces, choć nie mieszczą się w żadnym z hitowych kanonów. Sęk w tym, że nawet mając gotowy przepis, nie zawsze udaje nam się upiec dobre ciasto. Przyjrzyjmy się jednak tym głównym składnikom, dzięki którym film może stać się popularny.
Znane twarze, znane nazwiska
Jednym z najlepszych „wabików” na potencjalnego widza są znane twarze i znane nazwiska – na przykład światowej sławy aktor w głównej roli, producent kojarzony z różnych mocnych filmów, albo reżyser, którego każde kolejne dzieło okazuje się być wielkim hitem. A najlepiej wyjdzie połączenie wszystkich tych elementów.
A jeśli jeszcze i reżyser, i producent, i aktorzy potrafią dobrze “sprzedać” film jeszcze zanim zostanie ukończony, to świetny rezultat jest prawie pewien.
Przykład? Patryk Vega – polski reżyser i producent, który ma swoją “paletę” ulubionych aktorów, którzy umiejętnie dozują w mediach to, nad czym pracują. Ale i sam Vega świetnie sprzedaje filmy, zapowiadając je w sieci, wydając krótkie i chwytliwe zwiastuny, lub zdradzając ujęcia z kulis pracy nad filmem. Wystarczy dobra zapowiedź i stwierdzenie, że jego “nowy film wstrząśnie polską polityką”, a;bo “całą Polską”, by zachęcić potencjalnego widza.
Chwytliwy temat
Nie da się ukryć, że dobór tematyki jest kluczowy. Anegdota głosi, że tematy na dobry film leżą wręcz na ulicy. Kontrowersyjne sprawy zawsze przyciągają uwagę, szczególnie jeśli ukazane są w sposób wyrazisty, niekiedy przerysowany.
Wróćmy do przykładu Patryka Vegi. Reżyser ten obwieścił, że do 2025 roku zamierza nakręcić aż 16 filmów. Cóż – można powiedzieć, że dobry, szanujący się reżyser, nie działa w taki sposób, bo produkcja dobrego dzieła wymaga miesięcy pracy.
Tymczasem Vega produkuje swoje filmy niemal taśmowo. A rezultat? Każdy z nich okazuje się być hitem. Co ciekawe, Vega doczekał się już sporego grona antyfanów, którzy z każdym jego filmem obwieszczają, że n a pewno “tej szmiry” oglądać nie będą (i część z nich faktycznie dotrzymuje słowa), a widownia dzieł Vegi stale rośnie.
Przyjrzyjmy się tematom. Vega “obsmarował” w swoich produkcjach już m.in. służby specjalne, policję, branżę farmaceutyczną, świat polityki, a teraz jeszcze duchownych – w filmie “Pętla”, którego premiera we wrześniu 2020). Poruszył tematy mafii i jej powiązań z polityką, policją i służbami, próbował ukazać podziemie aborcyjne, funkcjonowanie pogotowia ratunkowego oraz ekskluzywnego domu uciech. Tematy mocne, kontrowersyjne i chwytliwe. Ale czy wysokich lotów? To już inna sprawa. Wielu krytyków na Vedze nie zostawia suchej nitki. A on i tak jedzie dalej i nie ogląda się za siebie.
Ważne sprawy “poboczne”
Mówimy “poboczne”, ale dobra reklama i dostępność dzieła to sprawy szalenie ważne – przynajmniej w odniesieniu do tych produkcji, które “nie reklamują się same”. A więc bez marketingu ani rusz:billboardy, bannery w sieci i przede wszystkim reklama skierowana do aktywnych użytkowników kina – wielkoekranowa.
Do tego głośna premiera z udziałem gwiazd i jak najliczniej zromadzonych przedstawicieli mediów, a tytuł filmu nie będzie znikał z rozkładówek przez długi czas.
Na koniec pokuśmy się jeszcze o ważną, choć raczej przykrą refleksję: w dzisiejszym kinie o kasowym sukcesie i popularności filmu w dużej mierze decydują włożone w niego pieniądze i zamieszanie wokół produkcji.
Sukces zwykle nie znajduje już przełożenia na wartość artystyczną dzieła. Przeciwnie – sprzedaje się kino łatwe, ukazujące czarno-biały świat i często niepozostawiające widzom pola do jakiejkolwiek refleksji.